Jedzenie mięsa w nadmiarze szkodzi. Czas polubić pierogi, kopytka i gołąbki.
Jesz dużo mięsa? Uważaj, spożywanie nadmiernych ilości mięsa, sprzyja powstawaniu chorób nowotworowych. Innymi słowy, osoby spożywające dużo steków, kotletów, hamburgerów czy kebabów, są cztery razy bardziej narażone na raka, niż osoby jedzące mało mięsa.
Jeśli spożywasz mięso codziennie, to jesteś na równi pochyłej. To tak, jakbyś wypalał codziennie 20 papierosów i sprzyjał powstawaniu raka. Do takich szokujących wniosków, doszli naukowcy z USA i Europy po 20 latach badań. Czy zatem powinniśmy całkowicie zrezygnować z jedzenia mięsa? Nie. Mięso dostarcza człowiekowi cennych substancji odżywczych. Np. pełnowartościowego białka, żelaza, witamin z grupy B oraz witamin A i D. Problem w tym, że mięsa jemy zdecydowanie za dużo. Jeszcze 100 czy 200 lat temu, mięso było rarytasem i większość ludzi, jadła go raz w tygodniu (np. w niedzielę). Tymczasem w XXI wieku, statystyczny Polak zjada blisko 2 kilogramy mięsa tygodniowo. To zdecydowanie za dużo i powinniśmy ograniczyć jego spożycie do 0,5 kilograma tygodniowo. Czyli do jednego, dwóch kotletów tygodniowo.
NADMIAR MIĘSA SZKODZI
To, że nadmiar mięsa szkodzi człowiekowi, naukowcy wiedzą od końca lat 90. Natomiast nie są zgodni co do tego, dlaczego tak się dzieje. Jedni uważają, że winna jest krew zwierzęca, bo to w niej mogą znajdować się rozmaite bakterie, które sprzyjają powstawaniu nowotworów. (I dlatego odradzają konsumentom, jedzenie tatara, kaszanki czy krwistych steków). Drudzy sugerują, że człowiek zbyt daleko poszedł w kierunku przemysłowego przetwórstwa mięsa. Peklowanie, wędzenie, konserwowanie czy dodawanie polepszaczy wyglądu i zapachu sprawia, że w szynce czy kiełbasie, jest coraz mniej wartościowego mięsa. Ale za to, jest coraz więcej chemii… Zaś jeszcze inni dowodzą, że pieczenie i grillowanie mięsa, to prosta droga do zachorowania na raka. Dlaczego? Ponieważ podczas kontaktu karkówki czy kiełbaski z ogniem, powstają substancje rakotwórcze (np. benzopiren), które następnie wnikają w mięso. Ba! Niektórzy onkolodzy i dietetycy podejrzewają, że wzrost zachorowań na raka w Polsce (o 42%), może być wynikiem… wzrostu mody na grillowanie w ciągu ostatnich 15 lat.
JAK POSTĘPOWAĆ?
Naukowcy ostrzegają, że mięso jedzone w nadmiarze, zwiększa ryzyko zachorowania na raka piersi, żołądka, prostaty, płuc oraz jelita grubego. Ponadto, amatorzy kotletów i steków, często chorują także na nowotwór trzustki. A ostatnio dowiedziono też, że grillowanie mięsa zwiększa ryzyko uszkodzenia tkanki nerwowej w mózgu, powstania demencji oraz choroby Alzheimera. Dlaczego? Ponieważ grillowanie mięsa powoduje powstawanie tzw. końcowych produktów zaawansowanej glikacji. I to te produkty, powodują powstawanie w mózgu beta-amyloidu, który powszechnie uważany jest za głównego sprawcę powstawania choroby Alzheimera. Co robić, jeść coś przecież trzeba? Wrócić do zwyczajów naszych przodków, czyli jeść mięso jeden lub dwa razy w tygodniu. I zamiast smażyć czy grillować mięso, jeść mięso gotowane. A w pozostałe dni tygodnia, zwrócić się w stronę diety jarskiej czy wegetariańskiej. Nasze pierogi, kopytka, gołąbki czy placki ziemniaczane po węgiersku, są przecież bardzo smaczne.
Ja uwielbiam pierogi i gołąbki, choć takiego steka nie potrafię sobie odmówić. kotlecik z chrupiącą skórką jest najlepsze, a do tego soczyste w środku
Gdybym miała zwracać uwagę na wszystkie opinie naukowców, po prostu nic bym nie jadła.
Jeśli prześledzić wszystkie spożywcze produkty, to chyba nie zostałoby wiele z tych, które nie powodują nowotworów.