Artykuł opisuje historię Pana Stefana i jego chorego syna. Ojciec walczy o mieszkanie i dobra przyszłość dla siebie i syna. Niestety przegrywa wszystkie walki ma jednak nadzieję.
Chcę opowiedzieć historię ojca, który może wraz z synem stracić mieszkanie tylko dlatego, deweloper od którego kupił to mieszkanie zbankrutował. Syn pana Stefana choruje na zespół Downa, teraz zgodnie z decyzją sądu mają nakaz opuszczenia mieszkania.
Ojciec nie wyobraża sobie tego, że ma wylądować wraz z synem na bruku tylko dlatego żeby ktoś mógł się wzbogacić. Jest to bezduszność wymiaru sprawiedliwości. Pan Stefan kupił mieszkanie na własność za 200 tysięcy złotych, teraz musi je opuścić. Ojciec kupił mieszkanie dla swojego chorego dwudziestopięcioletniego syna, które miało być dla mężczyzny zabezpieczeniem na przyszłość.
Pan Stefan zapłacił deweloperowi 98% wartości mieszkania, przy wpłacie ostatniej raty miało dojść do podpisania aktu notarialnego jednak firma zbankrutowała i syndyk przejął mieszkanie. W ubiegłym roku za sprawą ministra sprawiedliwości zebrała się Rada Wierzycieli czyli banki i firmy które przegłosowały 2:1 żeby mieszkanie należało do Pana Stefana, jednak przeciwko był Bank Pocztowy. I akt własności nie został przekazany walczącego ojcu. Syndyk może przejąć mieszkanie jeśli w nim nie będzie ludzi i rzeczy. Pan Stefan rzadko wychodzi z domu żeby nie stracić tego co kocha, bo tracąc mieszkanie może stracić również syna. Pan Stefan walczy w sądach już od sześciu lat.
Chce dobrej przyszłości dla swojego syna i dla siebie, nie chce żeby wylądowali na ulicy. Pan Stefan przegrywał każda sprawę sądową. Oprócz nakazu eksmisji został również obciążony kosztami sądowymi na kwotę ponad piętnaście tysięcy złotych. Ojciec cały czas walczy składa apelacje z nadzieją ze w końcu uda się wygrać i żyć spokojnie bez strachu. Pan Stefan ma nadzieję że z dniem trzecim kwietnia bieżącego roku skończy się jego walka. Mianowicie z dniem 3 kwietnia 2018 roku ma wejść w życie ustawa o Sądzie Najwyższym , która pozwala na złożenie skargi nadzwyczajnej. Dla ojca może być to już ostatnia deska ratunku. W tym przypadku można mówić o bezduszności, która niesie za sobą straszne skutki, najgorsze niestety dla Pana Stefana i jego chorego Syna.